czwartek, 20 sierpnia 2015

4 dni męki

Miałam krótką przerwe przez schodzące kamienie ale glównie przez nerwoból który złapał mnie w plecach, nie mogłam się praktycznie ruszać, leżeć zresztą też nie a na ból mogłam wziąć tylko paracetamol, który nic nie dawał, wsumie nic nie pomagło. Dopóki nie przestałam panikować Miśka wyjazdem. Strasznie to popieprzone. Nikomu nie życze takich 4 dni ani nawet jednego, ale nie ma co sie użalać nad sobą. Ważne, że juz mi przeszło. Miejmy nadzieje ze na dobre.

Za tydzień Misiek wraca i zamierzamy złożyć łóżeczko i ogólnie przygotować dom do przyjścia małego na świat. W kawalerce nie mamy zbyt dużego pola do popisu, ale mam nadzieje, że po przemeblowaniu będzię to miało ręce i nogi.
Troche się martwie bo słyszałam, że w używanych materacykach często są ROBAKI! Szkoda że nie wiedziałam przed kupnem. No nic za tydzień się okaże.

Do porodu mniej niż miesiąc a ja w dalszym ciągu moge pomalować sobie paznokcie u nóg. Niby nic a cieszy :) Antek tak szaleje, że brzuch skacze mi we wszystkie strony. Śmiejemy się z Miśkiem, że kręci bary :D

Nie ma co lecę spać, może jednak da się na zapas :D

Buźka :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz